Witam wszystkich w nowym roku! Poprzedni zleciał niesamowicie, sama nawet nie wiem kiedy. I już mamy styczeń. Lubię ten miesiąc. Dla mnie to taki moment zawieszenia, odpoczynek poświąteczny, można przystanąć na jakiś czas, bez żadnej gonitwy, naładować baterie, zregenerować się. Jest mi to ostatnio bardzo potrzebne.
Jeśli chodzi o czytanie, skończyłam niedawno "Promyczka" Kim Holden. Magiczna książka. Napisana tak fajnym językiem, że trudno się oderwać. Pochłonęłam ją łapczywie, a po skończeniu pozostałam nienasycona, szczerze zasmucona zakończeniem, choć wiem, że to przecież tylko książka. Ale jednak takie zakończenia w życiu niestety też się zdarzają. Ciągle zastanawiałam się, jak będzie wyglądała kontynuacja tej historii, w książce "Gus" , bo dalsza część wydawała mi się bezsensowna bez Promyczka. Teraz jestem w połowie "Gusa". Też ciekawy, wciągający, ale to już jednak nie to samo. Rozpaczam wraz z głównym bohaterem. Może to głupie, ale tak jest. Szkoda mi, że Promyczek się już w tej części nie pojawi, brakuje mi jej żywiołowości i dobrej energii. Ale nawet pomimo tego trudno mi się oderwać. Autorka naprawdę jest genialna.
Bardzo polecam obie książki.
Pozdrawiam zimowo!